środa, 5 sierpnia 2009

Letnie chłodzenie jest w cenie!




Letni przysmak mrożonej kawy jest jak najbardziej na topie. Przyznam szczerze, że do tej pory kawę i herbatę klasyfikowałam tylko i wyłącznie do napojów spożywanych na ciepło. Jednak w tym roku, w zeszłym tygodniu, postanowiłam przełamać się do konsumpcji kawy mrożonej. O matko! Dlaczego ja tak długo byłam głupia i uparta? Mrożona kawa okazała się genialnym napojem na upalne i nieznośne od gorąca dni.
Ale nie każde złoto, co się świeci…
Kawa dobrze przyrządzona to taka, która nie zostawia mi gródek między zębami (i aparatem ortodontycznym). Niestety, miałam okazję pić kawę mrożoną, plując między łykami czymś, co było albo grubą przyprawą, albo nie rozpuszczoną grudką ziarenka rozpuszczalnej kawy. Taka też kawa była cenowo zaniżona, może to w ramach plucia? (coś za coś).
Wybrałam się jeszcze w inne miejsca na kawę . I oto eureko – jest! Ta jedyna, najwspanialsza!
W mojej małej miejscowości, w której przyszło mi aktualnie żyć, jest jedno miejsce, gdzie kawa mrożona smakuje lepiej niż mogłam sobie wyobrazić. Do mrożonej kawy, dodawane są przyprawy w młynku: czekolada, wanilia oraz ‘przyprawa do kawy i deserów’. Podoba mi się to, gdyż kawa nie jest posypana niczym, a dodatki podawane są na tacy, do stolika, aby konsument mógł sam sobie posypać kawę, lub dosypać w trakcie jej spożywania. Do tego klimat – proszę Państwa. Kawę można wypić w ogródku, który jednocześnie jest własnością sklepu/kawiarenki, w cieniu drzew i oddać się chwili miłego popołudnia sącząc napój przez słomkę, w towarzystwie rudego kota, który siedzi w oknie na piętrze i wypatruje, co się dookoła dzieje.